Ja

 Pisarką nie jestem, ale mam potrzebę wylania z siebie tego co czuję...

Ta potrzeba zrodziła się nie dawno, choć kiedyś pisałam bloga, też w trudnej życiowej sytuacji. Pisałam go by pomóc sobie, by dostać wsparcie od obcych osób, by szukać rozwiązań i tak na prawdę pomocy. 

Coś o mnie: kobieta po 40-stce, mama dwójki dzieci, nieszczęśliwa w swoim życiu od dawna. Niestety, z boku jak w większości rodzin, szczęśliwa matka i żona. Ale jak czasem nie zawsze tak jest. Dlaczego? Chyba dlatego, że nie mam tak na prawdę wsparcia w nikim. Przyjaciółka po liceum odwróciła się, to były inne progi, kasa, chłopak wiec co dużo mówić poszłam w odstawkę. Tak było jej wygodniej. Na studiach były koleżanki ale po studiach nic się nie zachowało, każda poszła w swoją stronę. Nasza paczka jeszcze raz czy dwa się spotkała ale to tyle. Każde z nich miało swoich partnerów - ja nie. Każde szybko wyszło za maź, ja nie. Wic wiecie jak to jest - takich osób się mnie zaprasza. Nie byłam jakąś tam atrakcyjną konkurencją dla dziewczyn, bardziej kumpelą niż kobietą do towarzystwa. Zresztą moja pierwsza miłość z podstawówki też mi napisała w pamiętniku, że fajna ze mnie kumpela. Taka jestem chętna do pomocy, wsparcia, można na mnie zawsze liczyć. Z tego powodu nie raz dostałam po dupce, ale takie życie. Ludzie wykorzystywali moją dobroć. Przykre.

Mój maż, jest moim 4 chłopakiem, ale pierwszym mężczyzną z którym wylądowałam w łóżku. Moje wyobrażenia trochę się rozmijają z tym co dostaję. Ja ze względu pewnie trochę na chorobę nie często mam ochotę  na igraszki. Ale mamy dwójkę dzieciaków, które kocham całym sercem i zrobię dla nich wszystko - jak każda matka. 

On - ciągle w pracy. Jak się poznaliśmy, pracował normalnie 8h, pojawiło się wówczas pierwsze dziecko, moja mama wymagała pomocy z racji swojej choroby wiec ja między dwoma domami. Wtedy faktycznie był, pomagał. Ale jak zmienił pracę to się zmieniło. Pan perfekcyjny, wszystkiego musi doglądać, sprawdzać i zaczął siedzieć po 12 h. Do dziś tych pracy było kilka, zawsze jak zajmował kierownicze stanowisko to siedział tam niebotycznie długo co nie przekładało się na kasę w domu. 

Ja od zawsze w jednej firmie. Co prawdą w różnych działach, ale lubię ją i teraz raczej nie zmienię, ale o tym pewnie później. 

I tak sobie żyjemy, ja ciągle z dzieciakami, on na chwilę wieczorem póki nie uśnie na kanapie. 

Komentarze